Na ten luksusowy jacht czekają wszyscy najbogatsi miliarderzy świata. Szczególnie fani Jamesa Bonda, gdyż jego design nawiązuje do statku wykorzystanego w jednym z filmów serii. Warty co najmniej pół miliarda złotych jacht już niedługo będzie do kupienia prosto z fińskiej stoczni „Elomatic Marine”. Niestety, piękne kobiety z bondowskich filmów nie są na wyposażeniu.
Na pierwszy rzut oka statek w ogóle nie przypomina jakiejkolwiek jednostki pływającej. Futurystyczny, kosmiczny design prędzej kojarzy się z filmami science-fiction, odległymi stacjami kosmicznymi bądź latającymi spodkami UFO. Kiedy dodamy do tego informację, że ekskluzywny jacht ma 16 pięter i pływa na czterech nogach, niektórzy czytelnicy mogą to uznać za spóźniony żart primaaprilisowy. Na dodatek kiepski. A jednak tak nie jest. Statek naprawdę istnieje i już niebawem wystawiony zostanie na sprzedaż bądź wynajem. Chętnych z pewnością nie zabraknie, bo drugiego takiego jachtu po prostu nie ma na świecie. I jeszcze długo nie będzie, gdyż obecny model projektowany i budowany jest od wielu, wielu lat.
Statek szokuje przede wszystkim rozmiarami i kształtem. Zbudowano go bowiem na bazie wielkiego okręgu o średnicy 100 metrów i wysokości 65 m. Jest przez to dwa razy wyższy niż 10-piętrowy apartamentowiec. Dla pasażerów dostępnych jest 11 spośród 16 pokładów. Luksus i komfort, jaki zastaniemy w środku, spełnia wymogi najbardziej wymagających miliarderów. To dlatego jacht nazywa się „Utopia”, gdyż bliżej mu do niebiańskiego raju, rajskiej wyspy niż wycieczkowego statku. Pokłady podzielone są na dwie części – mieszkalną i rozrywkową. W tej pierwszej znajdziemy kajuty – czy raczej wypadałoby napisać luksusowe apartamenty – dla gości oraz hotel z nie mniej luksusowymi pokojami. W drugiej: kasyno, kino, nocny klub, restauracje, baseny, sale konferencyjne, sklepy i lokale handlowo-usługowe. Dla lubiących czynny wypoczynek zarezerwowano obszar o rozmiarach pełnego kortu tenisowego, który szybko można zaadaptować pod boisko dla różnych dyscyplin sportowych. Na najwyższym pokładzie znajduje się taras widokowy. Krajobraz z zachodzącym słońcem widziany z wysokości 65 metrów nad poziomem wody musi robić wrażenie. Osobny pokład został zarezerwowany na prywatne kabiny plażowe, gdzie bez wścibskiego wzroku innych współpasażerów oraz członków załogi panie mogą opalać się topless. Nad wszystkimi wygodami gości czuwa wyspecjalizowana załoga (70 osób), która gotowa jest spełnić niemal każdą zachciankę. Jeśli do jej zrealizowania potrzebna będzie pomoc helikoptera – nie ma problemu. Na jednym z pokładów zaprojektowano aż cztery lądowiska. Jest także marina dla zacumowania mniejszych statków, motorówek oraz skuterów wodnych. Nie mogło oczywiście zabraknąć ostatniego krzyku mody wśród luksusowych jachtów, to znaczy niewielkiej łodzi podwodnej, którą można wybrać się na prywatny rejs w oceaniczne głębiny.
Kolos porusza się po wodzie na czterech nogach dość wolno. Jego maksymalna prędkość to 15 węzłów, czyli okolicach 30 km/h. Jednostką napędową jest tu ekologiczny silnik elektryczny. Ciekawostką jest fakt, że osoby cierpiące na chorobę morską nie muszą obawiać się mdłości w trakcie podróży. Specjalna konstrukcja statku niweluje jakiekolwiek kołysanie nawet przy wzburzonych falach.
Projektanci na oficjalnej stronie internetowej piszą, że ich celem było stworzenie jachtu, który całkowicie zrywałby ze wszystkimi stereotypowymi wyobrażeniami. Tyczy się to zarówno przeznaczenia, jak i kształtu. Po pierwsze – statek nie służy tylko do podróżowania. „Utopia” to miejsce, gdzie się normalnie mieszka i pracuje, a nie jedynie przemieszcza z miejsca na miejsce – mówią twórcy. Po drugie: kto powiedział, że statek musi mieć podłużny, opływowy kadłub. W ogóle, kto powiedział, że statek powinien mieć kadłub. Przecież może mieć nogi – przekonują amerykańscy wizjonerzy, którzy zlecili jedynie Finom wykonanie jednostki.
Ostateczny termin zwodowania statku nie został jeszcze podany. Wciąż trwają nad nim prace wykończeniowe. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że nazwa „Utopia” nie okaże się prorocza i statek nie pozostanie wyłącznie w wyobraźni jego twórców.
Grzegorz Altowicz / Ekskluzyw.pl