Mówi się o nim, że to najpiękniejszy, luksusowy samolot w swojej klasie. Jednak „Falcon 900LX” oprócz rzeczywiście eleganckiej i smukłej sylwetki kadłuba ma w rękawie znacznie więcej asów – potężny zasięg, luksusowo wyposażone wnętrze, świetne osiągi i najwyższe standardy bezpieczeństwa.
Z roku na rok powiększa się grono biznesmenów, dla których Europa staje się zbyt mała i interesy zaczynają prowadzić za oceanem. Dostrzegają to producenci samolotów, którzy swoje luksusowe maszyny reklamują najczęściej hasłem „ocean-hopping”, czyli o zasięgu transkontynentalnym („hop” to po angielsku 'przeskoczyć’). Francuski koncern Dassault Aviation, pracując nad najnowszą, siódmą już wersją Falcona 900 doskonale wiedział, że aby wciąż liczyć się w branży, luksusowy samolot musi przede wszystkim pokonać dystans z Europy do Ameryki. Na dodatek powinien zagwarantować osobom na pokładzie podróż w komfortowych warunkach i przy zachowaniu najwyższych standardów bezpieczeństwa. Takie były priorytety. No i jeszcze jeden – kto wie, czy nie równie ważny jak sam zasięg – „aby samolot dobrze latał, musi świetnie wyglądać”, zwykł mawiać założyciel lotniczego giganta, Marcel Dassault. No i trudno odmówić mu racji. Tym bardziej że luksusowe maszyny z logiem „DA” znalazły już ponad 2 400 klientów na całym świecie.
Najnowszy, ekskluzywny samolot „Falcon 900 LX” prezentuje się naprawdę dostojnie i prestiżowo. Duża w tym zasługa umieszczonego centralnie nad kadłubem, trzeciego silnika oraz tzw. wingletów, czyli zakrzywionych końcówek skrzydeł. Spełniają one nie tylko funkcję estetyczną, ale i praktyczną. Nie zagłębiając się zbytnio w niuanse techniczne i zasady aerodynamiki, można w skrócie napisać, że to właśnie dzięki nim luksusowy samolot ma tak duży zasięg przy jednocześnie niższym zużyciu paliwa. Sam lot również przebiega o wiele spokojniej, gdyż pomagają one tłumić wibracje. A skoro już o komforcie podróży mowa, warto przyjrzeć się bliżej wyposażeniu kabiny. Po pierwsze jest znacznie większa – ma teraz 1,88 m wysokości i 2,34 m szerokości. To gwarantuje, że większość pasażerów będzie się mogła poruszać po pokładzie w pozycji wyprostowanej. Luksusowe wnętrze podzielono na trzy strefy: do pracy, odpoczynku i rozrywki. W sumie znajdzie się tu miejsce dla 12 – 14 pasażerów, ale producent zachęca, aby dopasować kabinę do swoich, indywidualnych potrzeb, zamieniając niektóre fotele na łóżka (maksymalnie 6 miejsc do spania). Tym bardziej, że maszyna przygotowana jest do naprawdę długich lotów. Dla wygody pasażerów ekskluzywny samolot wyposażono w dwa bardzo pomocne systemy „FalconCabin HD+” oraz „SkyBox”. Ten pierwszy pozwala zdalnie sterować funkcjami kabiny (np. klimatyzacją) przy pomocy iPhone’a, iPada lub iToucha. Drugi gwarantuje rozrywkę na najwyższym możliwym poziomie, dzięki serwerowi mediów połączonemu z biblioteką filmów i muzyki iTunes. Na specjalne życzenie klientów kabinę można doposażyć w telefon satelitarny oraz szerokopasmowy internet. Zresztą wybór dodatków i modyfikacji aranżacji wnętrza jest dość duży, a planowanie przestrzeni kabiny odbywa się już na etapie projektowania samolotu i to pod czujnym okiem klienta obecnego w jednym z dwóch salonów koncernu – pod Paryżem albo w New Jersey.
Na koniec kilka słów o osiągach i danych technicznych maszyny. Luksusowy samolot mierzy 20,21 m długości i 21,38 m szerokości. Dla pasażerów przewidziano 10,11 metrów długości wnętrza kabiny, nie licząc kokpitu i strefy bagażowej. Maszyna napędzana jest trzema silnikami TFE731-60, dzięki którym jest w stanie lecieć z prędkością 685 km/h i wznieść się na wysokość ponad 15 tys metrów. Wielokrotnie wychwalany zasięg maszyny wynosi natomiast 8 800 km, co oznacza, że z Warszawy można dolecieć do Nowego Jorku, Kong-Kongu a nawet Tokio. Na pochwałę zasługuje także o 40% niższe zużycie paliwa w porównaniu do konkurencyjnych modeli tej samej klasy, co – rzecz jasna – przekłada się na niższe koszty eksploatacji.
Cena zależy oczywiście od wybranego przez klienta wariantu wyposażenia, ale używane, luksusowe samoloty Falcon 900 LX znaleźliśmy w cenie około 115 – 133 milionów złotych.
Grzegorz Altowicz
Ekskluzyw.pl