Jakiś rok wstecz mieliśmy w naszym kraju około 900 winnych inwestorów, a obecnie jest ich już prawie 2 tys Łacznie zawetowali już 150 mln zł, skuszeni kilkudziesięcioprocentowymi zyskami. Takie profity w skali roku obiecują firmy pośredniczące w lokowaniu w wino, m.in. Wealth Solutions czy Wine Advisors. 37,4 proc. to średni roczny zysk z portfeli winnych. W porównaniu z inwestycjami w bankach, na giełdzie czy w funduszach to zyski astronomiczne.
Progowa inwestycja to 12 tys zł. Inwestor musi też zapłacić opłatę wstępną (8 – 15 proc. wartości inwestycji), a także 2,5 proc. opłaty za zarządzanie. Dodatkowo trzeba też wykupić polisę ubezpieczeniową na wypadek, gdyby wino się zepsuło albo magazyn, w którym leżą beczki, np. spłonął. Inwestorzy nie mają wpływu na to, co dzieje się z ich winem. Najczęściej znajduje się ono w piwnicach producentów z regionu Bordeaux, gdzie leżakuje w beczkach. To już rozlane do butelek, z reguły droższe, trzymane jest w specjalnych magazynach w Wielkiej Brytanii.