Luksusowe samochody, które latają, spotkać można było wyłącznie w filmach science-fiction. Ale już niebawem zagoszczą także na naszych ulicach. Brzmi niewiarygodnie? No to nie słyszeliście jeszcze o „Aeromobil 3.0”. Pierwszym samochodzie, który lata.
Kiedy 30 lat temu nauczyciele plastyki zadawali dzieciom na zadanie domowe namalować, jak będzie wyglądał świat przyszłości 2000 roku, na większości rysunków były ruchome chodniki, a nad głowami latały luksusowe samochody ze skrzydłami. Niestety, minęło 14 lat, a ludzie wciąż muszą chodzić, a samochody jeździć. Do niedawna nic nie wskazywało, że ta sytuacja ulegnie diametralnej zmianie. A jednak! Parę dni temu pojawiła się informacja, która – niczym światełko w tunelu – daje nadzieję, że już niebawem każdy z nas będzie mógł kupić swój własny, latający samochód.
Jakkolwiek niewiarygodnie to brzmi, to prawda. Powstał pierwszy na świecie, unikatowy, luksusowy samochód ze skrzydłami, który jest gotowy wznieść się w powietrze. Podobno przewidział to już w 1940 roku słynny Henry Ford, który ogłosił, że niebawem ludzkość połączy ekskluzywne samochody z samolotami i stworzy mowy rodzaj pojazdu. Pomylił się jedynie co do „niebawem”, bo na pierwszy model trzeba było czekać niemal 75 lat. Co ciekawe, pionierami w tej kategorii wcale nie są Amerykanie czy Japończycy, ale nasi południowy sąsiedzi – Słowacy. Bo to w Bratysławie powstają pierwsze modele tego unikatowego pojazdu. Seryjna produkcja zapowiedziana jest dopiero na 2016 – 2017 rok, ale już dzisiaj wiemy całkiem sporo o najnowszym wynalazku, który – czego jesteśmy pewni – zrewolucjonizuje ruch i podróże na całym świecie.
„Aeromobil 3.0” mierzy 6 metrów długości i 2,2 m szerokości. Pod tym względem przypomina inne luksusowe samochody, jakie jeżdżą po ulicach. Posiada zresztą wszystkie niezbędne homologacje i uprawnienia do tego, żeby poruszać się po drogach jak każde auto. Dopiero kiedy znajdzie się na pasie startowym i wysunie swoje długie na 6 metrów skrzydła, zaczyna przypominać ekskluzywny samolot. W tej kwestii również spełnia wszystkie wymagania i certyfikaty potrzebne do podniebnych podróży. To właśnie dlatego twórcy nie chcą, by pisać o nim jako o „samochodzie ze skrzydłami” ani „samolocie, co jeździ po ulicach”. Oni są przekonani, że stworzyli zupełnie nowy rodzaj pojazdu, idealną krzyżówkę, która jest w tych samych proporcjach samochodem, co i samolotem.
Karoseria „Aeromobilu” wykonana jest z nowoczesnych włókien węglowych, które oparte są na stalowej konstrukcji. Po maską jest jeden silnik, Rotax 912, zarówno dla auta, jak i samolotu. Kiedy luksusowy samochód porusza się po drogach, silnik jest go w stanie rozpędzić do prędkości 160 km/h. Może to i niewiele, ale wystarczy na większości europejskich autostrad. Zużycia paliwa kształtuje się wtedy na poziomie okolicach 8 litrów na 100 km. Niestety, spalanie rośnie dwukrotnie, kiedy luksusowy samochód zamienia się w ekskluzywny samolot. Wtedy potrzebuje 15 l/100 km, ale za to rozpędzi się to przeszło 200 km/h i na jednym baku przeleci blisko 700 kilometrów. Prędkość startowa wynosi 130 km/h, a do wzniesienia samolot potrzebuje zaledwie 200-metrowego pasa startowego. To cenna informacja dla deweloperów i architektów, którzy projektując nowoczesne apartamenty czy luksusowe rezydencje będą zmuszeni wydzielić dodatkowe 200 metrów na mini-lotnisko. Brzmi to bardzo futurystycznie, ale standardowa lądowiska dla helikopterów zostaną niebawem sukcesywnie zamieniane na pasy startowe, a na kursach prawa jazdy przyszli kierowcy będą zaliczali dodatkowy manewr „kołowanie samolotu”. Zresztą zastosowanie Aeromobilu wykracza daleko poza użytek prywatny. Z jego usług będą mogły korzystać również wszelakie służby ratunkowe, jak np. karetki pogotowia, a lecąca (sic!) na sygnale „erka” – dosłownie i w przenośni – nie będzie nikogo dziwiła. A już na pewno nie utknie w korku. Skoro już piszemy o bezpieczeństwie, to wypada nadmienić, że producenci przewidują spadochrony na wyposażeniu każdego samochodu. Na razie dwa, bo pierwsze modele zjadą z taśm produkcyjnych z fotelami tylko dla dwóch pasażerów.
Na koniec mamy kubeł zimnej wody dla wszystkich, którzy już poczuli się kierowcami-pilotami najnowszego Aeromobilu i z niecierpliwością oczekują premiery. Chociaż oficjalna cena nie została jeszcze podana, to przecieki w mediach sugerują, że pojazd kosztował będzie w salonach okolicach 1 milion złotych. To dużo. Nawet bardzo. No ale na uzbieranie są przecież całe 3 lata.
Grzegorz Altowicz
Ekskluzyw.pl