Ekskluzywne samochody konceptualne, czyli tzw. „concept cars”, to bez wątpienia najciekawszy dział motoryzacji. Ich futurystyczne kształty i przyszłościowe rozwiązania technologiczne pobudzają wyobraźnię i wskazują, w którą stronę zmierza przemysł motoryzacyjny. Wybraliśmy trzy modele od trzech najbardziej prestiżowych producentów, które naszym zdaniem wyglądają najciekawiej.
Na początek zła wiadomość: tych aut nie można kupić. „Concept cars” nie są przeznaczone na sprzedaż, nie mają homologacji i nie są dopuszczone do ruchu ulicznego. To wybiegające daleko w przyszłość wizje projektantów oraz wizjonerów motoryzacji, jak prawdopodobnie będą wyglądać luksusowe auta przyszłości. Jest jednak i dobra wiadomość: chociaż identycznego samochodu nie ma w salonie, to zastosowane w nim nowoczesne technologie już niebawem będzie można spotkać w seryjnie produkowanych limuzynach. Które? Już wyjaśniamy.
Ekskluzywny samochód F-015 to najnowsze dziecko niemieckiego koncernu Mercedes. Projekt jest – owszem – futurystyczny, chociaż nie aż tak, jak konkurencyjne modele, o których za chwilę. Luksusowy samochód opiera się na trzech przyszłościowych innowacjach: silnik nie emituje w ogóle spalin, siedzenia w środku zaaranżowane są jak stolik w ekskluzywnej restauracji oraz sterowanie samochodem jest zupełnie automatyczne, bez ingerencji człowieka. Paradoksalnie nie jest to zbyt daleko wybiegająca w przyszłość wizja. Najbliższa realizacji jest kwestia napędu, bowiem w wielu już dostępnych na rynku modelach zamontowane są dwa silniki: jeden spalinowy, drugi elektryczny. Wciąż trwają pracę, aby ten elektryczny był co najmniej tak samo wydajny, jak spalinowy, ale to już chyba kwestia najbliższych lat. Ekskluzywny samochód Mercedes F-015, nazywany także „Luxury in Motion” (luksus na czterech kołach), dostał hybrydowy silnik wodorowo-elektryczny, który emituje tylko parę wodną. Nie jest może zbyt mocny, bo ma zaledwie 272 konie mechaniczne, ale rozpędza luksusowy samochód w 6,7 sekundy do 100 kilometrów/h. Paliwa starcza mu na przejechanie trasy o długości nieco ponad tysiąc kilometrów. Zgodnie z wizją Mercedesa, cały ten dystans mógłby być pokonany bez kierowcy-człowieka. Za kierownicą „siedziałby” wtedy komputer, analizując dane z dziesiątków kamer rozmieszczonych wokół pojazdu, sygnału GPS i w ten sposób sterowałby pojazdem. Ta wizja także nie jest zbyt odległa, bowiem niektóre ekskluzywne samochody już dzisiaj mają zainstalowane systemy automatycznego parkowania, które spisują się nad wyraz dobrze. Niestety, aby takie luksusowe auto dostało homologację na poruszanie się po zwykłych drogach bez ograniczeń, musiałaby najpierw powstać odpowiednia infrastruktura pod konkretne wymagania i standardy dotyczące jezdni, pobocza, znaków drogowych, skrzyżowań itd. A tych na razie brak.
O wiele bardziej futurystyczny projekt przedstawił koncern Audi. Jego ekskluzywny samochód o nazwie „Audi Avatar” bardziej przypomina statek kosmiczny niż limuzynę. Tutaj również zastosowano ekologiczny, elektryczny napęd, ale projektanci z niemieckiego Ingolstadt (siedziba koncernu Audi) wpadli na pomysł, aby każde z kół napędzane było osobnym silnikiem. Takie rozwiązanie znacząco zwiększa moc samochodu, który ma aż 544 koni mechanicznych, a setkę osiąga po 2,9 sek. Maksymalna prędkość również jest imponująca – 360 km/h. Luksusowy samochód jest 3-miejscowy. Kierowca siedzi sam, centralnie z przodu, a dwoje pasażerów z tyłu po bokach. Zamiast kierownicy – drążek/joystick albo klawiatura.
Nie tylko Niemcy mają monopol na koncepcyjne modele przyszłości. Włoscy projektanci z Alfy Romeo zaprezentowali ekskluzywny samochód „Pandion”, który w niczym nie ustępuję niemieckiej myśli technicznej. Jego karoseria ma nawiązywać do kształtu ptaka (rybołowa), który z ogromną prędkością leci w dół, atakując upatrzoną w wodzie ofiarę. Dlatego drzwi otwierają się tu pod kątem 90 stopni do tyłu, co ma imitować skrzydła ptaka. Poza spektakularnym kształtem karoserii dwuosobowy, luksusowy samochód kusi również niezłymi osiągami. Silnik – niestety spalinowy – V8 ma pojemność 4,7 l. i moc 444 koni mechanicznych. Maksymalna prędkość jest równie kosmiczna co i karoseria – wynosi 320 km/h, a przyspieszenie: 3,9 sek. do 100 km/h.
Już po tych trzech prototypach widać, w którym kierunku zmierza branża motoryzacyjna, jakie kształty są na topie i nad jakimi technologiami poprawiającymi komfort i bezpieczeństwo jazdy koncerny aktualnie pracują. Pytanie, jakie można postawić sobie na koniec, brzmi: dlaczego wszystkie te luksusowe auta przyszłości mają… koła? Przecież to wynalazek sprzed sześciu i pół tysiąca lat. Kiedy wreszcie zobaczymy pierwsze modele wyposażone w magnetyczne poduszki zamiast opon, które unoszą się lekko nad jezdnią? Chyba nieprędko.
Grzegorz Altowicz
Ekskluzyw.pl