Luksusowe rezydencje amerykańskich multi-miliarderów rzadko pojawiają się na rynku nieruchomości. A jak już, to zazwyczaj opiekuje się nimi jedna, zaufana agencja z USA dla najzamożniejszych VIP-ów. Tymczasem za pośrednictwem wrocławskiej sieci „WGN Real Estate” każdy może kupić unikalną perełkę – ekskluzywną i ociekającą luksusem willę w Beverly Hills za 126 milionów złotych. Drogo? Owszem, ale wystarczy spojrzeć na zdjęcia, aby zakochać się w niej od pierwszego wejrzenia.
W redakcji portalu Ekskluzyw.pl codziennie oglądamy dziesiątki ofert luksusowych apartamentów i rezydencji, dlatego mało która oferta jest nas w stanie zaskoczyć, ale ta nieruchomość przykuła naszą szczególną uwagę. I bynajmniej nie chodzi o wysoką cenę, gdyż niedawno opisywaliśmy prawie pięć razy droższą rezydencję „Palazzo di Amore” za 643 miliony zł położoną – nota bene – także w Beverly Hills (link do artykułu: www.ekskluzyw.pl/aktualnosci/luksusowa_rezydencja_za_643_miliony_zlotych,791,5,0. Ekskluzywna rezydencja zauroczyła nas przede wszystkim swoją nowoczesną architekturą, bogatym wyposażeniem wnętrza oraz piękną aranżacją oświetlenia. To jednak nie koniec jej atutów. Nie bez znaczenia jest również jej lokalizacja – bo to w końcu jedno z najdroższych miejsc na Ziemi – oraz fakt, że luksusowa rezydencja została oddana do użytku w tym roku, zatem pachnie jeszcze nowością.
Podobnie jak większość najdroższych willi w Los Angeles, tak i ta położona jest na wzgórzu. Nie trzeba chyba tłumaczyć, dlaczego. Analogicznie do sali kinowej, w której fotele rozmieszczone są jeden pod drugim, aby nikt nikomu nie zasłaniał ekranu, tak i tu buduje się luksusowe rezydencje na zboczu, aby sąsiednia willa nie zasłaniała widoków na panoramę miasta i ocean. A jest naprawdę na co patrzeć. Widok z tarasu na całą, 15-milionową aglomerację – szczególnie wieczorami – olśniewa swoim pięknem. Pejzaż, który normalni ludzie podziwiają z okien samolotu tylko przez kilka minut tuż przed lądowaniem, można mieć na własność przez cały rok. To robi wrażenie.
Ekskluzywna rezydencja z zewnątrz i wewnątrz przypomina muzeum sztuki nowoczesnej. Prace nad jej budową i wykończeniem trwały ponad pięć lat. W tym czasie przez plac budowy przewinęło się wielu, znakomitych artystów, których zadaniem było przyozdobienie wnętrza o dzieła sztuki, rzeźby, obrazy oraz dizajnerskie meble. Nad całością czuwał znany, hollywoodzki architekt, Shelly Osadaon. Trzeba przyznać, że wyszło mu znakomicie. Szczególnie imponujące wrażenie robią zwisające z sufitu, luksusowe żyrandole, które nie tylko były indywidualnie projektowane, ale też ręcznie wykonane przez najznakomitszych, amerykańskich szklarzy. Zadanie należało do dość trudnych, bowiem setki szklanych kloszy należało w hucie szkła uformować z płynnej masy metodą dmuchania, a potem zainstalować w nich oświetlenie LED-owe. Dzięki temu stały się niepowtarzalne i jedyne na świecie. Zresztą unikatowych dzieł sztuki jest tu tak wiele, że można by o nich napisać obszerną pracę na Akademii Sztuk Pięknych.
Luksusowa rezydencja zajmuje powierzchnię 1 045 mkw i składa się z kilkunastu pomieszczeń, w tym m.in. 6 sypialni, 10 łazienek, „pokoju rodzinnego”, „pokoju multimedialnego”, gabinetu, 2 jadalni, kuchni, baru, piwniczki do przechowywania win itp. Nazwy niektórych pomieszczeń brzmią może dla nas, Polaków, dość dziwnie i egzotycznie, ale kiedy ma się od dyspozycji kilkanaście pokoi, to można każdy z nich przydzielić i wyposażyć pod inną aktywność, jak np. osobny pokój do zabaw z dziećmi, osobny do oglądania telewizji, osobna jadalnia do codziennego użytku dla domowników i osobna do jadania z gośćmi. Niektóre luksusowe rezydencje mają nawet osobny pokój do pakowania prezentów (sic!). Wróćmy jednak do Beverly Hills i wartej 126-milionów złotych rezydencji. Spośród wszystkich pomieszczeń największe wrażenie robi chyba luksusowy salon oraz tzw. „inifinity pool”. I tutaj kolejna ciekawostka. Wysokie od podłogi po sufit okna w salonie są elektronicznie sterowane, dzięki czemu można je zupełnie rozsunąć, jak zasłony. Wtedy salon łączy się z tarasem – tworząc niejako jedno pomieszczenie – i do dyspozycji mieszkańców mamy rekordowe 1 400 mkw przestrzeni. Natomiast „infinity pool” nie ma polskiego odpowiednika. W skrócie to taki rodzaj przydomowego albo hotelowego basenu, w którym jeden z brzegów jest lekko poniżej linii wody, dzięki czemu ma się wrażenie, że basen „zlewa się” z horyzontem, jakby nie miał końca. Ewentualnie jedna ze ścian basenu może być szklana, co da podobny efekt wizualny.
Ekskluzywna rezydencja jest do kupienia pod adresem:
www.ekskluzyw.pl/rezydencje_palace/Rezydencja_90210_Beverly_Grove_Dr_1045m2,1253,1,0,0
Grzegorz Altowicz
Ekskluzyw.pl