Klienci z wypchaną kieszenią już od drugiej połowy lutego zaczynają myśleć o tym, żeby na wiosnę, najpóźniej latem, wyjechać na drogi nową ultraluksusową limuzyną lub supersportowym autem. A że często na wymarzony samochód trzeba poczekać kilka miesięcy, to w salonach zrobiło się tłoczno.
W salonie Aston Martin z siedmiu samochodów, jakie ma na stanie, dwa znalazły nabywców, a na dwa kolejne ma już klientów. Te liczby może nie porażają, ale trzeba pamiętać, że najtańszy samochód w tym salonie kosztuje 250 tys euro. Aston to obecnie jedno z najbardziej popularnych w naszym kraju aut z najwyższej półki. Podobne cenniki mają w salonach Ferrari, Bentley i Rolls-Royce.
W salonie sprzedającym ekskluzywne brytyjskie auta z logo RR Sam zakup wygląda inaczej niż w większości salonów. Po odpowiedniej konfiguracji modelu klient jest zapraszany na Wyspy do fabryki, by tam przetestować auto. Dopiero po kilku miesiącach samochód przywożony jest do Polski.
Krótszą drogę do kupna auta mają wielbiciele Bentleya – samochody dostępne są od ręki. Bardziej wyszukane modele fabryka dostarcza w cztery – pięć miesięcy. Podobnie jest z Ferrari.