Coraz więcej zamożnych entuzjastów białego szaleństwa kupuje drogie, ekskluzywne rezydencje przy znanych szlakach narciarskich. W Ameryce już widać nowy trend wśród najbogatszych narciarzy, który może niebawem trafić również do Polski.
Spośród wszystkich sportów ekstremalnych narciarstwo cieszy się największym prestiżem. Dla wielu jest to nie tylko sport, ale i sposób na życie. Dlatego wraz z przeprowadzką bogatego amatora narciarstwa w góry, zyski czerpie cały region. Tym bardziej, że górskie rezydencje przestały być zamieszkiwane jedynie przez okres weekendowy czy urlopowy, ale stają się nowym, całorocznym domem.
Najważniejszym kryterium przy wyborze rezydencji jest jej lokalizacja. Miłośnicy narciarstwa są w stanie słono zapłacić, żeby kupić bądź wybudować dom tuż obok nowoczesnych tras narciarskich, wyciągów czy ośrodków sportowych. – Komfort takiego rozwiązania jest nieporównywalny – mówi Bill Fundel, vice prezes jednego z największych amerykańskich agencji obrotu nieruchomościami. – Nie trzeba wsiadać do auta czy autobusu i jechać wiele kilometrów, żeby dostać się do wyciągu. Tu wystarczy otworzyć tylne drzwi domu, założyć narty i już można szusować. – Po analizie sprzedanych ofert w naszym biurze z ostatniego roku zauważyliśmy, że coraz częściej bogaci potentaci sektora energetycznego południowych stanów, jak Texas, wybierają rezydencje przy znanych szlakach – dodaje Fundel. Ich obecność dowodzi, że nie traktują ich w charakterze inwestycyjnym, ale prywatnym, mieszkaniowym.
Potrzeba komfortu pociąga za sobą również popyt na sprzęt, towary i usługi, które zamożni narciarze kupują do swoich domów. Przykładowo, pewien Amerykanin wybudował na terenie swojej nieruchomości własny tor do triathlonu ze stanowiskami do strzelania. O prywatnej skoczni narciarskiej jeszcze nikt nie słyszał, jednak właściciele luksusowych rezydencji coraz częściej decydują się przeznaczać pokoje wyłącznie do celów sportowych, jak np. oddzielne pomieszczenia do smarowania i ostrzenia nart, magazyn z częściami zapasowymi, osobne kwatery dla gości, którzy lubią razem z nami jeździć na nartach czy choćby gorące jaccuzzi tuż obok stoku, gdzie można z lampką oryginalnego szampana zrelaksować się po męczącym na stoku dniu.
Popyt na komfort nie dotyczy wyłącznie sprzętu i obiektów sportowych. Właściciele luksusowych rezydencji budują własne SPA, gdzie mogą zrelaksować się po szusowaniu albo prywatne sale kinowe nie rzadko za budżet rzędu 5 milionów dolarów. Są też baseny z mechanicznie zasuwaną podłogą, które wieczorami mogą zamienić się w sporą dyskotekę lub nocny klub.
Zwiększone zainteresowanie zakupem tego typu nieruchomości nie przekłada się jednak na ich wielkość. Tutaj mamy tendencję opadającą. – Klienci szukają mniejszych rezydencji o powierzchniach 550 – 750 m2, a nie 1 100 – 1 400 m2, jak kiedyś – mówi Craig Morris, współwłaściciel jednego z największych biur obrotu nieruchomościami w mekce amerykańskiego narciarstwa Aspen. – Mniej też są gotowi wydać za nie pieniędzy, bo zwykle od 7 do 10 milinów dolarów. Zamiast większych powierzchni wolą, aby dom naszpikowany był elektroniką i posiadał nowoczesne rozwiązania.
Nie bez znaczenia jest też kwestia zachowania prywatności. Zarówno za oceanem, jak i tu, w Polsce. Wiedzą o niej gwiazdy polskiego narciarstwa: Adam Małysz i Justyna Kowalczyk. Jak donoszą tabloidy ten pierwszy wybudował w rodzinnej Wiśle rezydencje, która przypomina twierdzę nie do zdobycia. Adam Małysz bardzo ceni sobie prywatność, a pod jego wcześniejszy dom każdego dnia podjeżdżały autokary z kibicami. Teraz z okien swojej rezydencji ma wspaniałe widoki na góry, a sam dom jest poza zasięgiem wzroku przypadkowych turystów czy sąsiadów. Działka i rezydencja w pobliżu dobrze przygotowanych tras biegowych zainteresowałaby z pewnością drugą gwiazdę – Justynę Kowalczyk. W wywiadach podkreśla, że najbliższą trasę do treningów ma w oddalonym o 70 km Zakopanem. Codziennie wstaje o 4 rano, żeby dojechać do Zakopanego i potrenować.
Jeśli nowy trend trafi niebawem do Polski i nasze ośrodki narciarskie dostaną zastrzyk pieniędzy, być może takie gwiazdy jak Justyna Kowalczyk na tym skorzystają. Niestety, dla Kamila Stocha czy Piotra Żyły – następców Adama Małysza – nie ma dobrych wiadomości. Prywatnej skoczni narciarskiej na razie nikt nie zbudował.
You must be logged in to post a comment.